Żywy trup i człowiek bez nerwów

Opublikowano dnia: 10 czerwca, 2024Kategorie: Aktualności, Wyróżnione, Historia

Każdy pomysł na zbiórkę funduszy wspierających działalność związaną z ochroną zdrowia był dobry. Przypominamy wydarzenie sprzed 101 lat oraz postać objazdowego megnetyzeta i telepaty, który przywracał płynność mowy jąkającym.

Po budynku lubelskiego kina Corso dziś nie ma śladu. Gdy 11 czerwca 1923 roku odbywał się tam występ niezrównanego automedjumisty, magnetyzera i telepaty Rom Romano była to jedna z największych i najbardziej eleganckich sal widowiskowych przedwojennego Lublina.

Nowy program w którym numery „Żywy trup”, „Wyczuwanie fluidualne” i „Człowiek bez nerwów” mogło w kino-teatrze przy ul. Radziwiłłowskiej oglądać nawet 1000 osób.

W zbiorach Biblioteki Narodowej zachował się afisz reklamujący tamten wieczór. Wzrok przechodniów przyciągały umieszczone na nim czerwone krzyże i informacja, że wieczór, który wypełnią odmienne eksperymenta odbywać się będzie na rzecz Polskiego Czerwonego Krzyża. Organizacji z której funduszy korzystało na przykład przedwojenne Pogotowie Ratunkowe. To lubelskie mieściło się wówczas w gmachu ratusza przy placu Łokietka.

Organizacja maskarad, karnawałowych bali czy sylwestrów z których dochód był przeznaczany na działalność pogotowia była w okresie międzywojennym popularna. Zapewne i szczytny cel występów Rom Romano (Romana Mieszko-Mieszkowskiego) zwanego „białym fakirem”, który w wielu miastach dawał pokazy hipnozy, telepatii, magnetyzmu i kontrolowanego letargu – nikogo w 1923 roku nie zdziwił.

Po 101. latach jest to ciekawostka, podobnie jak to, że występ był organizowany w poniedziałek o godz. 21.30, co musiało być wówczas czymś powszechnym.

Korzystałam z historii Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego SPZOZ w Lublinie i zasobów portalu „Kultura polska wobec zachodniej filozofii ezoterycznej w latach 1890-1939”.

(jkg)