Akademickie podejście do jogi
W Polsce można studiować jogę podyplomowo, jako formę rehabilitacji.
Zwolennicy wyliczają litanię chorób i przypadłości z którymi ćwiczenia jogi mają sobie radzić. Powołują się przy tym na badania. Inni naukowcy wskazują na jogę akademicką jako tę opartą na dowodach naukowych.
Przez ostatnie dwa tygodnie w Parku Ludowym w Lublinie odbywały się zajęcia z jogi. Dostępne dla wszystkich gromadziły tłumy. Naukowcy na całym świecie prowadzą badania nad wpływem tej aktywności fizycznej na rozmaite aspekty zdrowia fizycznego i psychicznego. Ma łagodzić ataki padaczki, zmniejszać objawy leku i depresji, pomagać w astmie, przy migrenach. Nawet wspomagać płodność. Zwolennicy uważają, że uczy zarządzania stresem, trenuje pamięć, pomaga schudnąć i poprawia pracę serca.
Doświadczenia tradycyjnych szkół jogi, ale w zakresie metod i technik, które da się zweryfikować badawczo wykorzystuje joga akademicka.
– Opiera się na wiedzy, nie zaufaniu do mistrza. Wiemy, jak na jogę reaguje ciało fizyczne człowieka (poprawia gibkość, kondycję, równowagę) oraz jego mental (uspokaja). Jest formą dbania o siebie, którą na pewno warto wspierać – tłumaczy badacz jogi prof. Janusz Szopa.
Głównym założeniem jogi akademickiej jest działanie prozdrowotne, co także odróżnia ją od niektórych nurtów jogi indyjskiej.
– Aktywność prozdrowotna oznacza, że ćwiczenia i zakres ruchu muszą być takie, aby nie powodowały wchodzenia w wady postawy bądź uszkodzenia ciała. Np. z biomechaniki ruchu wiemy, że wielominutowe siedzenie w niektórych asanach nie jest zdrowe, bo może prowadzić do szpotawości kolan, itp. Tymczasem chodząc po szkołach jogi tradycyjnej można zobaczyć, jak wiele wad układu ruchu jest przez nie utrwalanych. Dlatego, że bardzo gibki mistrz przed laty wymyślił dla siebie jakąś formę ćwiczeń, a ludzie z naszej kultury i cywilizacji, ufając mu całkowicie, przenieśli to na swój grunt. A my, sprawdzając takie ćwiczenie w laboratorium biomechaniki, licząc siły i obciążenia, jakie działają na stawy, widzimy, że tak nie należy ćwiczyć – dodaje profesor, który powołuje się na przeprowadzone kilka lat temu badanie, które wykazało, że w niektórych polskich szkołach jogi ponad 50 proc. kursantów doznało jakiejś kontuzji w trakcie zajęć.
– To jest niedopuszczalne – ocenił specjalista, który w swej naukowej karierze łączy dwie dziedziny.
Prof. Janusz Szopa jest matematykiem i specjalistą w zakresie stosowania metod matematycznych w naukach technicznych i zarządzaniu, a także specjalistą w nauce o kulturze fizycznej (kierownik Zespołu Dydaktycznego Technik Relaksacyjnych i Jogi warszawskiej AWF).
– W jodze akademickiej mamy całe zespoły fachowców z wielu różnych dziedzin, które o to wszystko dbają. Mamy ekspertów od kultury fizycznej, fizjologów i fizjoterapeutów, fizyków, socjologów, historyków, badaczy kultury wschodniej. I na tym polega ta akademickość. Dbamy, by joga była wypadkową trzech rzeczy: asan tradycyjnych, biomechaniki i wiedzy fizjoterapeutycznej – dodaje profesor, który ma międzynarodowe dyplomy nauczyciela jogi według metody Iyengara i Shivanandy.
Źródło: naukawpolsce.pl
(oprac. jkg)