COVID-19 groźny inaczej

Opublikowano dnia: 18 stycznia, 2024Kategorie: Aktualności, Wyróżnione

– Wirus SARS-CoV-2 osłabia odporność, powoduje odlegle powikłania i degeneruje ludzki gatunek – ocenia dr Paweł Grzesiowski ekspert Naczelnej Izby Lekarskiej ds. zagrożeń epidemicznych.

– Mamy po raz pierwszy od dziesięcioleci skrócenie średniego czasu życia, znaczący wzrost zgonów nadmiarowych, szczególnie wśród ludzi najbardziej schorowanych, najsłabszych. Z drugiej strony wielu młodych, mimo lżejszego przebiegu, cierpi na odległe powikłania. Zmagamy się z czymś, czego na razie nie jesteśmy w stanie opanować. Od wybuchu pandemii minęły zaledwie 4 lata, dla ewolucji wirusów to jedna sekunda – dodaje.

Lekarze oceniają, że po czterech latach pandemii mamy więcej zakażeń wywołanych przez grypę, jak też inne patogeny. Mieliśmy już wzrost zakażeń wywołanych przez paciorkowce i mikoplazmy, a także przez grypę i wirusa RSV.

– W czasie pandemii na skutek izolacji społecznej mieliśmy mniej kontaktów, a nasz układ odpornościowy był rzadziej bodźcowany przez różnego rodzaju mikroorganizmy. Staliśmy się więc mniej sprawni immunologicznie w walce z bieżącymi zagrożeniami. Jeszcze ważniejszą przyczyną jest jednak to, że COVID-19 upośledza naszą odporność i jesteśmy bardziej podatni na różnego typu zakażenia – mówi dr Paweł Grzesiowski, specjalista pediatra, ekspert Naczelnej Izby Lekarskiej ds. zagrożeń epidemicznych i prezes Fundacji „Instytut Profilaktyki Zakażeń”, który dodaje, że coraz więcej badań potwierdza, że wirus SARS-CoV-2 przypomina mechanizmem uszkodzenia odporności wirusa HIV.

– Koronawirus jest takim mini-HIV-em – w tym sensie, że uszkadza naszą odporność, być może nawet na kilka lat. Stąd też zupełnie niespodziewane zakażenia o ciężkim przebiegu u ludzi młodych i zdrowych, a nie tylko u tych z wielochorobowością i w starszym wieku – tłumaczy lekarz.

Za ostatnią falę zachorowań na COVID-19 odpowiada podwariant JN.1, wywodzący się z innej linii Omikrona – o nazwie Pirola.

Jak oceniają specjaliści, nie powoduje on w tak dużym stopniu, jak poprzednie odmiany wirusa, ciężkich zapaleń płuc i niewydolności oddechowej. To nadal jest ten sam Omikron, który zmienił punkt uchwytu z dolnych dróg oddechowych na górne drogi oddechowe. Ale u niektórych pacjentów może spowodować burzę cytokinową i poważniejsze objawy, takie jak gorączka i bóle mięśni, a nie tylko kaszel czy ból gardła.

– Nawet po zakażeniu skąpoobjawowym może dojść do uszkodzenia mięśnia sercowego, płuc, mózgu, jelit czy układu odpornościowego. Niemal każdy narząd może zostać dotknięty. Niektórzy odczuwają przed długi czas tzw. mgłę mózgowa, inni ciągle kaszlą, jeszcze inni mają swędzące wysypki skórne czy zespół przewlekłego zmęczenia. Trudności w diagnostyce ewentualnych powikłań COVID-19 polegają na tym, że zmiany w tkankach mogą być na poziomie komórkowym, a więc nie są widoczne w RTG czy tomografie komputerowym, ale na tyle poważne, że powodują utrzymujące się dolegliwości – mówi dr Paweł Grzesiowski.

(oprac.jkg/Nauka w Polsce)